Zalecana, 2024

Wybór redaktorów

Francja nakazuje Google usunięcie "Prawa do bycia zapomnianym" wyników wyszukiwania na całym świecie

Coronavirus in French

Coronavirus in French
Anonim

Francuski regulator prywatności odrzucił prośbę Google, aby po prostu zapomniała o orzeczeniu rozszerzającym "prawo do bycia zapomnianym" na wszystkie witryny Google, a nie tylko ci z europejskimi nazwami domen.

Decyzja wymaga od Google zamknięcia luki, która umożliwiła wyszukiwarkom pokonanie wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w zeszłym roku.

TSUE uznał prawo do bycia zapomniane w maju 2014 r., pozwalające ludziom pytać wyszukiwarki, by nie wyświetlały niektórych linków wynikających z wyszukiwania ich nazw.

Sprawa CJEU została uruchomiona przez hiszpańskiego prawnika, który prosił, by Google nie odpowiadał już na jego nazwisko i nazwę z linkami do a wieloletnie ogłoszenie administracyjne w lokalnej gazecie dotyczące nakazanej przez sąd aukcji jego własności w celu spłacenia długów.

Podczas gdy ludzie z radością wybaczą i zapomną dług podatkowy długo spłacony lub inne błędy w osądzie, takie jak pijane wybryki na imprezie wyszukiwarki ułatwiają takie informacje w ciągu milisekund. Prawo do bycia zapomnianym nie polega na całkowitym zlikwidowaniu takich śladów - w hiszpańskiej sprawie sądy orzekły, że gazeta nie powinna usuwać pierwotnego ogłoszenia - ale tylko o utrudnienie ich odnalezienia. Istnieje również wyjątek związany z interesem publicznym, więc reporterzy gazet, a także zwykli obywatele, nie będą musieli tracić tygodni na przeczesywanie archiwów papierowych po to, by dowieść przeszłości popełnionych przez polityków.

Google zastosował się do orzeczenia TSUE, usuwając pewne wyniki na żądanie z wyszukiwań przeprowadzonych na google.fr, google.co.uk i innych europejskich stronach, a nawet udostępniając narzędzie online, które ułatwia ludziom żądanie usunięcia linków do informacji o nich.

Jednak nadal wyświetlał sporne linki w odpowiedzi na wyszukiwania przeprowadzone na google.com, dając każdemu, kto chciał nieocenzurowanych wyników wyszukiwania, łatwy sposób obejścia orzeczenia sądu.

To zirytowało francuską Krajową Komisję ds. Obliczeń i Wolności (CNIL), krajowego urzędnika ds. ochrony prywatności, która w maju tego roku nakazała Googleowi ukrycie kwestionowanych wyników wyszukiwania we wszystkich swoich witrynach. Google otrzymało dziesiątki tysięcy próśb od obywateli francuskich, prosząc ich o zapomnienie wyników wyszukiwania na ich temat, podała CNIL.

Google złożyła w lipcu nieformalne odwołanie od tego nakazu, argumentując, że zamówienie było cenzurą, ograniczyłoby prawo społeczeństwa do informacji i starał się rozszerzyć francuskie prawo poza granice Francji.

W poniedziałek CNIL odrzuciło prośbę Google, twierdząc, że uważa różne nazwy domen Google jedynie jako różne ścieżki do tej samej operacji przetwarzania; ograniczenie prawa do bycia zapomnianym tylko w niektórych domenach ułatwiłoby obejście.

CNIL odrzuciła również zarzut Google'a, że ​​wykracza poza jego jurysdykcję, mówiąc, że chce po prostu, aby firmy spoza Europy szanowały prawo europejskie, oferując swoje usługi w Europie.

Wydaje się, że Google wywiera niewielki nacisk na przestrzeganie przepisów: CNIL zajęło rok po wydaniu orzeczenia przez Trybunał Sprawiedliwości, aby poprosić Google o prawo do bycia zapomnianym na stronie google.com, a teraz, cztery miesiące później, jest to jedynie groźba wyznaczyć kogoś, kto zgłosiłby się do swojego komitetu ds. sankcji "w celu uzyskania orzeczenia w tej sprawie".

Ten przypadek pokazuje, jak niewiele mocy krajowych organów regulujących prywatność musi bronić 500 milionów obywateli Unii Europejskiej i podkreśla splot różnych reżimów prawnych, które utrudniają wielonarodowym firmom nadzieję na ich obsługę.

To dwa problemy, które Komisja Europejska ma nadzieję rozwiązać przy pomocy ogólnego rozporządzenia o ochronie danych pierwsza aktualizacja wspólnego prawodawstwa UE w zakresie prywatności od 1995 r. Komisja, Parlament Europejski i Rada Europejska mogą do końca bieżącego roku uzgodnić ostateczny tekst legislacyjny, który wejdzie w życie do końca 2017 r.

Dla firm takich jak Google prawodawstwo byłoby mieszanym błogosławieństwem: z jednej strony musiałoby to dotyczyć tylko jednego europejskiego regulatora prywatności, ale z drugiej strony mogłoby grozić mu grzywna w wysokości do 5 procent jej światowych przychodów za zerwanie zasady, a nie dziesiątki tysięcy euro, które można było dzisiaj nakazać zapłacić.

Top